piątek, 31 maja 2013

First. #reaktywacja

NA POCZĄTEK BARDZO CHCIAŁAM PODZIĘKOWAĆ OSOBIE, KTÓRA PRZEMÓWIŁA MI DO ROZUMU. MIAŁA RACJĘ W CAŁEJ JEJ PRZEMOWIE. NAPISAŁA CO JEJ SIĘ NIE PODOBAŁO, A WTEDY I JA STWIERDZIŁAM, ŻE SĄ TO ZBYT DUŻE BŁĘDY. DLATEGO POSTANOWIŁAM POKIEROWAĆ SIĘ JEJ RADAMI I WSZYSTKO POWOLI OPISAĆ. W CAŁYM JEJ KOMENTARZU BYŁO ZBYT DUŻO RACJI, DLATEGO POSTANOWIŁAM, ŻE NIE MOGĘ TAK TEGO ZOSTAWIĆ I NAPISAŁAM TO JESZCZE RAZ. MAM NADZIEJĘ, ŻE TYM RAZEM BARDZIEJ PRZYPADNIE DO GUSTU. AKCJA TYM RAZEM ZACZYNA SIĘ TYDZIEŃ WCZEŚNIEJ, PONIEWAŻ CZYTAJĄC KOMENTARZ UKAZAŁY MI SIĘ NIEKTÓRE OBRAZY. DLATEGO ROZDZIAŁY BĘDĄ KRÓTSZE, ALE BARDZIEJ TREŚCIWSZE. TEN JEST BARDZO KRÓTKI, PONIEWAŻ TO DRUGI JAKI DZIŚ NAPISAŁAM.

Zapukałam do drzwi Wendy. Była sobota, co oznaczało nie tylko weekend, ale i pierwszy dzień wakacji. Razem z moją najlepszą koleżanką postanowiłam spędzić je tym razem w domu, a przynajmniej w miejscowości, w której mieszkaliśmy. Przyjaźniliśmy się przeszło od piętnastu lat, co daje nam dużo wspomnień. Pamiętam kiedy pierwszy raz się poznałyśmy.
Było to w przedszkolu '98. Pierwszy dzień tam przyprawiał mnie o dreszcze jak każde dziecko w wieku pięciu lat. Urodziłam się dość późno, co dawało zawsze kilkumiesięczne opóźnienie w szkole. Dawałam sobie jakoś radę tylko dzięki Wandy, którą zobaczyłam po wejściu. Mama uklękła przy mnie, tłumacząc co mam robić gdyby coś się stało. Nie zwracałam wtedy na jej słowa uwagi, przykuwała ją brunetka o brązowych oczach. Przez kolor oczu wydawały się bardzo duże. Włosy miała do pasa, co znaczyło, że chyba ich nie ścinała od urodzenia. W ręku trzymała lalkę Barbie, której włosy były krótko ścięte, a ona sama nie miała ręki. Przeraził mnie z lekka ten widok, ale po całusie od mamy podeszłam zaciekawiona do dziewczyny. Zlękniona nic nie mówiła. Jej szybki oddech mówił mi, że się zdenerwowała. Odeszłam od niej na chwilę by wziąć z plecaka swoją lalkę, po czym jej podałam. To był taki zwykły gest. Coś w środku pokierowało mnie, żeby to zrobić. Dziewczynka popatrzyła się na mnie i zaczęła płakać. Speszyłam się, ale nie chciałam jej zostawiać w takim stanie. Wszyscy się bawili, a ona sama siedziała. Była inna niż wszyscy, a to mnie do niej ciągnęło. Pamiętam, że zaczęłam ją wtedy pocieszać niezrozumiałymi słowami, co dało dziwny efekt, bo Wandy najprawdopodobniej zrozumiała. Żeby do końca ją uspokoić przytuliłam ją, a moje zadanie zostało spełnione. Uśmiechnęłam się lekko ukazując moje mleczne ząbki. Oczywiście z pustymi przestrzeniami gdzieniegdzie. Chyba humor jej się poprawił, co było dla mnie niesamowitym doświadczeniem. Przez pierwsze dni nie wiedziałyśmy jak się nazywamy, a i tak się dogadywałyśmy. Potem bawiliśmy się razem, a czas minął jak z bicza strzelił.
Stojąc tak przed drzwiami rozmyślając zadzwoniłam jeszcze raz. Mam nadzieję, że będzie w domu. Faktem fakt, że Wandy wychodziła często, bo jej ojciec pił. W weekendy jednak to on udawał się do pubu, a co było nieznośne, że trzeba go było chodzić i szukać. Patrząc po nim, nikt by się nie spodziewał, że to alkoholik. Zawsze lubił dużo zjeść, a o higienę dbał jak niejeden doktor przed operacją. Wzrostem był tylko niski, co dawało dziwne skutki, bo najczęściej taczał nam się po podłodze, ale przynajmniej nic nie zniszczył w domu, ani nie uderzał się w futrynę drzwi.
Po paru minutach drzwi wreszcie się otworzyły, a moim oczom ukazała się przyjaciółka. Miała na sobie za duży T-shirt przez co nie było widać jej spodenek. Ogólnie to lubiłam jak się tak ubierała. Nie zmieniła się od czasu przedszkola, ale styl zmieniał się z porą roku. Lubiła projektować, więc przerabiała stare ciuchy, aby wyglądały na te "z nowszej półki". Włosy miała rozpuszczone, co podkreślało jak są grube.
-Hej. - przywitała się uśmiechem. Wpuszczając mnie do środka odpowiedziałam, po czym zdjęłam buty. Były to czarne trampki, które pomogła mi wybrać Wendy. Według jej zdania takie pasują do wszystkiego. Zdając się na jej gust zapłaciłam wtedy nie tak dużo, a jednak były wygodne. Na mojej fioletowej koszulce nie miałam żadnego okrycia, więc po zdjęciu obuwia weszłam przez korytarz do jej pokoju. Nigdy nie zastanawiałam się kto go jej tak pomalował. Na ścianach widniała blado czerwona i czarna farba olejna, a był ten kolor od kiedy była mała. Widocznie ojciec kiedy kupił te mieszkanie, nie miał już pieniędzy na remont. Właściwie to matka dziewczyny. Przecież to ona pracowała na całe utrzymanie w Nowym Yorku.
Wandy zaczęła zbierać swoje ubrania, poza tym jak zawsze rozwalone po pokoju. Podając jej kolejne, usiadłam na twardej polówce, służącej jako jej łóżko. Nie było dość wygodne, dlatego też Wandy zawsze spała z materacem na podłodze. Przyrzekłam sobie, że na urodziny kupię jej nowy materac i obudowę do łóżka. Mam nadzieję, że uda mi się to zrobić, a z tego względu podjęłam się dodatkowej pracy. Mam jeszcze ponad pół roku do tego wydarzenia, gdyż miała urodziny w styczniu.
-Co tam? - spytała koleżanka siadając na podłodze z kubkiem w ręku. - Chcesz coś do picia? 
-Nie dzięki. Po prostu przyszłam. Młody mnie z domu wygonił.
-Impreza? - spytała odkładając kubek i oblizując jej mokre usta.
-Gorzej. Dziewczyna. - powiedziałam ze śmiechem. 

Prolog

Znalazłem mapę i narysowałem linię prostą
Ponad rzekami, farmami i granicami państw
Odległość od punktu „A” do „B”, którym będziesz Ty
To tylko na długość palców
Dotykam miejsca, gdzie powinna być Twoja twarz
Moje palce w odległych ciemnych zaułkach
Powiesiłem płaszcz w pierwszym barze
Jednak nie odnalazłem tam spokoju
Śmiechy przenikały mą ciszę
Gdy pijani wyśmiewali naukę
Ich słowa – zaledwie hałasy
To tylko duchy obdarzone głosem
To Twoje słowa w mojej pamięci
Są dla mnie muzyką
Jestem całe mile od Ciebie
Leżę na zimnej ziemi
I modlę się, by coś mnie podniosło
I umieściło w Twych ciepłych ramionach
Po tym jak już się napodróżuję
Nastawimy sobie ogrzewanie na trzecią kreskę
Będziemy dzielić się sobą niczym wyspą
Póki zmęczenie nie zamknie nam oczu
I śniąc, zabrani z miejsc
Które ostatnio opuściliśmy
Twoja gładka skóra płacze
Radością, której nie potrafisz powstrzymać
Jestem całe mile od Ciebie
Leżę na zimnej ziemi
I modlę się, by coś mnie podniosło
I umieściło w Twych ciepłych ramionach
Jestem całe mile od Ciebie
Leżę na zimnej ziemi
I modlę się, by coś mnie podniosło
I umieściło w Twych ciepłych ramionach